16 listopada
2017r.
Łukasz
wyjechał kilka dni po oświadczynach, co sprawiło, że Julka chodziła nieco
smutniejsza, na szczęście istniał Internet, dzięki któremu komunikowali się
niemal codziennie. Oboje powoli zaczęli planować ceremonię ich ślubu, ponieważ
uznali, że nie należy z niczym zwlekać. Asia odwiedzała rodzinny dom swojego
męża częściej niż zwykle, co jakiś czas przynosząc nowe katalogi ślubne, które
wciąż miała w swoim domu. Dzięki umiejętnościom plastycznym obu dziewczyn,
powstał nawet uroczy, choć wstępny projekt sukni ślubnej. Kamil nie odsunął się
od rodziny Kotów, choć wiadomość o zaręczynach nieco go przytłoczyła. Wciąż
przecież był przyjacielem Julii, choć nie był w stanie podzielać jej entuzjazmu
z okazji planowanej ceremonii.
Tego
wieczora siedzieli razem w salonie, pijąc gorącą herbatę z imbirowym aromatem.
Maciek właśnie wrócił do domu ze spaceru, gdy zadzwonił telefon
trzydziestolatki. Szybko poderwała się i spojrzała na ekran urządzenia.
-
To Łukasz – rzuciła nieco zdziwiona, a następnie przyjęła połączenie. – Cześć,
kochanie! – powiedziała radosnym tonem. Przez chwilę milczała, słuchając słów
narzeczonego, po czym odparła: – Dobrze, nie mogę się doczekać. Ja też cię
kocham, pa – uśmiechnęła się szeroko, po czym zakończyła rozmowę naciskając
czerwoną słuchawkę.
Maciek
oparł się o futrynę nonszalancko.
-
Co jest? – zapytał jakby od niechcenia.
Julka
wstała z kanapy.
-
Łukasz tu jedzie – powiedziała ruszając w stronę Maćka.
-
A ty dokąd? – zdziwił się chłopak.
Rzuciła
mu zdziwione spojrzenie.
-
Muszę się przebrać, nie widzieliśmy się dwa miesiące! – oznajmiła, jakby sam
miał z tego wyciągnąć wnioski.
Chłopak
objął ją ramieniem.
-
On cię kocha, siostrzyczko. Zależy mu na tobie, a nie na tym, jak wyglądasz.
Nawet jeśli jesteś w schodzonych dresach – powiedział z uśmiechem.
Brunetka
oparła głowę o ramię brata, wydymając wargi.
-
Może masz rację… – bąknęła nieprzekonana.
Maciek
prychnął głośno.
-
Chyba? Oczywiście, że mam rację! – udał oburzenie. – Kamil! – zwrócił uwagę
błękitnookiego. – Przyznasz sam, że to widać, prawda?
Julii
serce zabiło dwa razy szybciej. Zawsze denerwowała się w takich sytuacjach,
ponieważ nie wiedziała, co myśli na ten temat Bednarski. Bała się go ranić, ale
nie mogła udawać, że nie kocha Łukasza. Kochała ich obu, choć na dwa różne
sposoby.
-
Niestety – westchnął trzydziestopięciolatek – on ma rację. – Wzruszył
ramionami. – Musisz się jakoś pogodzić z tą bezgraniczną miłością – powiedział,
po czym uśmiechnął się szeroko i razem się zaśmiali.
Julka
spojrzała mu prosto w oczy. Nie mogła pojąć, jak dużo silnej woli ma w sobie
Kamil. Wiedziała doskonale, że nie jest mu obojętna, a on wiedział, że w
momencie złożenia przysięgi, straci możliwość na bycie z nią. Mimo to,
zachowywał niemalże stoicki spokój, jedynie czasem milcząc w pewnych kwestiach.
Nie potrafił odmówić jej czegokolwiek, a poza tym… Nie potrafił żyć bez jej
widoku, śmiechu i dźwięku głosu. Wystarczało mu to, że czasem po prostu byli ze
sobą w jednym pokoju, a on mógł bez żadnych konsekwencji oddychać jej zapachem,
słuchać bicia jej serca czy głębokich oddechów.
-
Mówisz tak tylko po to, żebym nie szła na górę i żebyśmy mogli kontynuować
naszą rozmowę – drażniła się z nim.
Kamil
zmrużył oczy.
-
Jak ty to robisz, że zawsze potrafisz mnie rozszyfrować? – powiedział niskim,
niby nieufnym, tonem.
Dziewczyna
beztrosko wzruszyła ramionami.
-
Po prostu mam w sobie geny Sherlocka Holmesa, prawda, Maciuś? – objęła brata w
pasie jedną ręką.
-
Nie zgodziłbym się, gdyby ktoś spytał mnie o zdanie – z kuchni dobiegł ich głos
papy Kota.
Wszyscy
roześmiali się wspólnie, następnie Maciek poszedł na górę, a Julia wróciła na
swoje miejsce na kanapie. Nim się zorientowała, Łukasz już był na miejscu.
-
Dobry wieczór – przywitał wszystkich od progu, zdjął buty i wszedł do salonu. –
Cześć – uśmiechnął się od razu, jego oczy zabłysnęły na widok narzeczonej.
Podszedł od tyłu do kanapy i pocałował ją delikatnie w policzek.
-
Tęskniłam – powiedziała uśmiechając się na tę pieszczotę.
-
Uwierz, ja też – poprawił kosmyk włosów dziewczyny. – Cześć, Kamil – wystawił
rękę na powitanie.
Trzydziestopięciolatek
uścisnął ją, delikatnie potrząsając.
-
To ja dopiję herbatę i będę się zbierać
– powiedział. – Dawno się nie widzieliście, pewnie chcecie pobyć sami – dodał,
jakby na usprawiedliwienie.
-
Daj spokój, przecież możemy pogadać we troje – uznał Łukasz, rozpinając kurtkę.
-
Pewnie, że tak – zgodziła się od razu trzydziestolatka.
Kamil
spojrzał na nich z ukosa.
-
Nie, nie, pobądźcie trochę razem. Należy wam się – uśmiechnął się, odstawił
kubek na ławę, wstał, uścisnął delikatnie bark brunetki, po czym wyszedł,
żegnając się z wszystkimi głośnym „dobrej nocy”.
Chwilowo
zapanowała cisza, którą przerwał głos czterdziestolatka.
-
Żal mi go – powiedział cicho. Julia spojrzała na niego, ze zdziwieniem
marszcząc czoło. – No co? Przecież widzę, jak na ciebie patrzy – wyjaśnił.
Julka
spuściła głowę.
-
Wiem, co czuje, ale wybrałam ciebie – wyznała.
-
Ale nie potrafisz być na to obojętna, prawda? – rzucił jej spojrzenie,
czekając, aż podniesie wzrok. Ale ona nie podniosła głowy, ani nie
odpowiedziała. Milczenie więc uznał za przytaknięcie. – Nie jestem o to zły –
powiedział spokojnie. – Cieszę się, że masz kogoś, kto zawsze jest przy tobie.
Zastępuje ci mnie, ale to w porządku. Nie oszukujmy się, jestem od ciebie
starzy, nie będę żył wiecznie – powiedział cicho, mierząc się z
rzeczywistością.
-
Nawet tak nie mów – zganiła go od razu.
-
Ale to prawda! – oburzył się.
-
Możemy o tym nie rozmawiać? Nie teraz! – podniosła głos. Schwyciła jego dłoń,
by zwrócić na siebie uwagę. – Jeszcze nie zdążyliśmy wziąć ślubu. Kocham cię,
jeśli to chciałeś usłyszeć. Kocham cię i chcę spędzić z tobą tyle, ile będzie
to możliwe, ale, na miłość boską, nie mówmy teraz o śmierci – poprosiła.
Łukasz
skinął głową.
-
Masz rację – ściągnął wargi w wąską kreskę, a po chwili milczenia zagaił. –
Może chcesz mi opowiedzieć, co się tu działo pod moją nieobecność? –
zaproponował.
-
A co chcesz dokładnie wiedzieć? – zaśmiała się uroczo.
-
Wszystko – posłał jej uśmiech.
17 listopada 2017r.
Julka
poprawiła czapkę na głowie, gdy tylko wysunęła się z ramion Łukasza. Chciała
nacieszyć się nim dopóki był w Polsce. Doskonale wiedzieli, że w sezonie
ponownie czeka ich rozstanie. Myśl, że na następne spotkanie będzie czekać
miesiącami wcale nie poprawiała jej humoru, jednak cieszyła się chwilą. Jeszcze
tej samej nocy Łukasz wraz ze swoją kadrą mieli pociąg do Warszawy, skąd
samolotem lecieli do Włoch. Jula źle spała, całą noc martwiąc się o
narzeczonego, więc gdy w końcu dostała wiadomość, że dotarli na miejsce
bezpiecznie, odetchnęła z wielką ulgą i poszła zrobić sobie kawę.
26 stycznia 2018r.
-
SKOKI, SKOKI W ZAKOPANEM! KAŻDY BUŁKĘ JE Z BANANEM! – Kuba tanecznym krokiem
przeszedł przez salon z dwoma kubkami gorącej herbaty i podał je bratu i
Piotrkowi, który zawtórował mu śmiechem.
-
Kubuś, ja cię proszę, kromka do rączki i amciaj – powiedziała Asia gładząc się
po ogromnym brzuchu.
-
Ala powinna się już urodzić, żebyś miała kogo wychowywać – skomentował, ale i
tak wykonał polecenie żony.
-
Mam męża do wychowania, dziecko to będzie bułka z masłem – odpowiedziała
dziewczyna.
-
No kocham te wasze dojrzałe rozmowy – wtrąciła Julia.
Asia
spojrzała na nią z ukosa.
-
Powinnaś wiedzieć, że z nim to się na poważnie raczej nie da – powiedziała
tylko po czym skrzywiła się nagle.
-
Wszystko w porządku? – Maciek ściągnął brwi i zmarszczył lekko czoło.
-
Tak, tak – stęknęła. – Ja chyba tylko… – spróbowała ponownie nabrać powietrza.
– Chyba zaczęłam rodzić – jęknęła nagle.
Wszyscy
jak jeden mąż zerwali się z miejsc.
-
Mamo, tato, Asia rodzi! – wrzasnął pobladły Kuba.
-
No, to pijemy – wtrącił Żyła pocierając ochoczo dłonie.
-
Maciek ma jutro drużynówkę – przypomniała Julka, pomagając bratowej wstać z
kanapy.
-
No to Maciek nie pije, a ja z Kubą sobie dziabniemy pępkowe – Piotrek wzruszył
ramionami.
-
Kuba powinien jechać z żoną do szpitala, ciebie nie było przy żonie, jak
rodziła? – Julka rzuciła mu wymowne spojrzenie.
-
Przy pierwszym porodzie to nie, bo mnie teść uspokajać chciał, tośmy się trochu
napili i od razu lepiej było – wyjaśnił.
-
O matko – westchnęła Julka, przekazując ramię Asi swojej mamie, a sama poszła
po płaszcz blondynki.
-
Kochanie, oddychaj głęboko – ocknął się Kuba i podszedł do żony z butami, po
czym klęknął przed nią i zaczął zakładać je na stopy Joasi.
Wszyscy
zaczęli się ubierać, szykować samochód, panikować i oddychać z Joasią dla
uspokojenia, co tylko ją rozzłościło. Maciek przyglądał się rodzinie nie
wiedząc czy powinien jechać czy zostać, ostatecznie postanowił zostać w domu.
Gdy wreszcie wszyscy odjechali do szpitala, Piotrek stanął obok Maćka w
przedpokoju i wbijając dłonie w kieszenie powiedział:
-
No, to nie pijemy.
*
* * * *
Maciek
nie spał całą noc zmartwiony tym, że nie ma go przy rodzinie, kiedy go
potrzebują, więc rano i tak był nie wyspany. Gdy niedługo po świcie zszedł do
kuchni pierwsze co zrobił, to nastawienie wody na kawę. Czuł się zmęczony, ale
wziął się za robienie śniadania. Rodzice wrócili niedługo po jego obudzeniu,
jednak skierowali się prosto na górę, nawet nie zauważając, że ich syn siedzi w
kuchni. Dopiero po powrocie Julki chłopak dowiedział się o tym, że stał się
wujkiem małej, uroczej, czerwonej i zapuchniętej Alicji. Ta informacja
wystarczająco go pocieszyła.
28 stycznia 2018r.
Maciek
przywitał Julkę całusem w czubek głowy. Dziewczyna kończyła pić herbatę
zawinięta w gruby szlafrok. Chłopak po przebudzeniu wziął prysznic i na
śniadanie zszedł już ubrany. Choć była już dziesiąta, Julka stwierdziła, że
boli ją głowa i poszła do siebie, zostawiając brata samego w kuchni. Akurat
smarował bułkę masłem, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. W pierwszej chwili
chłopak się zdziwił, ale po usłyszeniu odgłosu po raz kolejny, postanowił
otworzyć. Nie wiedział, kogo powinien się spodziewać o tej porze, więc po
otwarciu zupełnie zastygł.
Błękitne
oczy podniosły się na niego powoli. Na otaczających je rzęsach było
zdecydowanie mniej tuszu niż zwykle, a cała twarz była tylko lekko przyprószona
pudrem. Usta dziewczyny błyszczały od nałożonej na nie wazeliny lub pomadki
chroniącej na jej bazie. Ciemne włosy ukryte były pod wełnianą, szarą czapką z
pomponem na czubku. Praktycznie nie poznawał dziewczyny, która przed nim stała.
Ale jednego nie mógł jej odmówić, wyglądała pięknie.
Brunetka
zamrugała dwa razy, jej uśmiech przygasł odrobinę w niezręcznej sytuacji, lecz
nadal ukazywał białe zęby.
-
Cześć – powiedziała jakby niepewnie, z lekkim drżeniem w głosie, jednak cały
czas utrzymywała kontakt wzrokowy. Chłopak przerwał go, by spojrzeć na to, co
trzymała w ręce, ale chwilę później wrócił spojrzeniem do jej jasnych oczu. –
Jest Julka? – zapytała dziewczyna.
Maciek
przełkną ślinę.
-
Jest. Ale boli ją głowa, więc się położyła – dodał szybko. Głos miał niski, a w
gardle zrobiło się sucho, jak na pustyni. – Co ty tutaj robisz? – zdziwił się.
Dziewczyna
przeniosła ciężar ciała na drugą nogę.
-
Przyszłam do Julki, byłyśmy umówione na spacer – wyjaśniła, spuszczając wzrok.
-
Przecież się nienawidziłyście! – oburzył się chłopak.
-
Proszę, nie krzycz. Mały się wystraszy – poprawiła nosidełko na przedramieniu.
-
Co? – utracił oddech.
-
To jest Norbert – pokazała chłopca Maćkowi. – Mój synek. Przyszłam do twojej
siostry, bo od czasu porodu spotykamy się na spacery. Pokochała dzięki temu
Norberta, ale przez cały ten czas nie udało mi się namówić jej, żebym mogła się
z tobą spotkać – wyjaśniła.
-
Spotykasz się po kryjomu z moją siostrą? – zmarszczył czoło.
-
Tak, ale skoro już się spotkaliśmy… Chciałabym, żebyś wiedział, że żałuje
tamtej zdrady, nie sprawdzałam czyim dzieckiem jest Norbert, ale teraz to i tak
bez znaczenia. Chciałabym także, żebyś wiedział, że wciąż cię kocham i pewnie
szybko mi nie przejdzie, dlatego chciałam się z tobą spotkać i powiedzieć ci to
wszystko. Mam nadzieję, że będziesz chciał go bliżej poznać, a między nami
zostaną przynajmniej koleżeńskie kontakty – powiedziała powoli, jakby w trakcie
mówienia zastanawiała się nad każdym słowem, ważyła je, następnie układając w
zdania.
Maciek
spuścił głowę i przez jakiś czas stał w takiej pozycji, myśląc nad tym, co
usłyszał. W końcu otworzył drzwi szerzej, cofnął się w drzwiach.
-
Wejdźcie, zanim oboje zmarzniecie i się przeziębicie – powiedział.
Potem
zaprosił ją do salonu, gdzie zaczęli rozmawiać. Z początku szło im raczej
opornie, a dialog przerywały długie przerwy, w których brzmiała jedynie cisza.
Później wszystko nabrało jakiegoś tempa, a po skończonej rozmowie Maciek
cieszył się, że miała ona miejsce.
-
Nie sądziłem, że to powiem, ale cieszę się z waszej wizyty – powiedział,
delikatnie kołysząc nosidełko z chłopcem.
Dwudziestokilkulatek
nie był pewien czy to wyobraźnia płata mu figle, czy dziecko naprawdę miała nos
podobny do jego. Cieszył się, gdy dowiedział się o ciąży Agnieszki, ale teraz
wszystko się zmieniło. Lewkowicz go zdradziła i, bez względu na to, jak wielkim
uczuciem ją darzył, nie mógł jej tego tak po prostu wybaczyć. Zraniła go
głębiej, niż przypuszczał, ale patrząc na twarz chłopca widział podobieństwo do
siebie oraz widział nadzieję, że, być może, wszystko się jeszcze ułoży.
-
Ja także się z niej cieszę – przyznała Lewkowicz. – Mogę liczyć na powtórkę? –
spojrzała na jego twarz, ale Kot nie podniósł wzroku z malca.
-
Myślę, że to będzie kiedyś możliwe, ale jeszcze nie teraz – dopiero po tych
słowach spojrzał na rozmówczynię. – Teraz musze to wszystko przemyśleć,
popracować nad formą i odciąć się od wszystkich toksycznych sytuacji. Ale
chciałbym jeszcze spotkać się z Norbertem, wydaje się całkiem przyjaznym
gościem – uśmiechnął się blado. – Czuję, że ten pociąg jedzie w dobrą stronę i
oby tak dalej – dodał.
Lewkowicz
przechyliła głowę na bok, starając się powstrzymać pieczenie oczu i drżenie
brody oraz jak najbardziej zapamiętać ten moment i widok. Maciek zapatrzony w
jej pięciomiesięcznego syna, to było coś, czego potrzebowała od dłuższego
czasu.
=====================================================
Wróciłam!
Ale się cieszę, że w końcu się tu coś pojawia. Mam nadzieję, że Maciek poczuje się uleczony, bo ostatnio jak na niego patrzę to mi po głowie chodzi tylko "błagam, napraw mnie...". I tak...
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i że w ogóle ktoś tu jeszcze ze mną jest.
Co do mojej książki to najprościej będzie, gdy zaproszę was na fanpage na Facebook'u, a znajdziecie go >TUTAJ<. Znajdziecie tam zwiastun książki, cytaty z niej i link do Lubimyczytac.pl.
Miłego dnia!